października 05, 2017

Maraton Puszczy Bydgoskiej, 21+, Bydgoszcz, 01.10.2017


Na ten bieg zapisaliśmy się już pół roku wcześniej. Teraz okazało się, że fajnie wpisał się w cykl przygotowań do następnego biegu. Bieganie po leśnych szlakach zawsze mnie cieszy więc z wielką nadzieją czekałem na bieg. Mieliśmy z Adą jechać dzień wcześniej odebrać pakiety startowe, ale po przeanalizowaniu tego pomysłu pojechaliśmy dopiero w dniu startu. Pewnie Ady babcia z dziadkiem nie byli z tego zadowoleni bo mieliśmy u nich nocować i na ostatnią chwilę zmieniliśmy decyzję. Ostatecznie pojechaliśmy z Angeliką i Błażejem, a to oznaczało bardzo wczesne wstawanie, które niezbyt nam pasowało. Niestety trzeba było zwlec się z łóżka o 4.00 rano i poradzić sobie z opadającymi powiekami, które były bardzo oporne i niechętne do współpracy. Szybko zjedliśmy śniadanie przygotowane poprzedniego wieczoru, ubraliśmy się i czekaliśmy. Błażej z Angeliką przyjechali kilka minut po 5.00 i ruszyliśmy w stronę Bydgoszczy. Praktycznie puste drogi w niedzielny poranek więc podróż upłynęła bardzo szybko. Zaparkowaliśmy samochód bardzo blisko miejsca startu i poszliśmy odebrać pakiety startowe. Odbiór pakietów był bezproblemowy i wszystko przebiegało bardzo sprawnie dzięki temu, że w dniu startu pakiety odbierali tylko przyjezdni biegacze. Jedyne co mnie zmartwiło to ból stopy, którą lekko skręciłem ponad tydzień wcześniej na treningu. Pomimo tego postanowiłem pobiec na tyle mocno na ile będę czuł, że mogę sobie tego dnia pozwolić. Na świeżym powietrzu nie wytrzymaliśmy długo przez zimno jakie trochę dokuczało wczesnym rankiem i czym prędzej wróciliśmy do samochodu choć trochę się ogrzać. Po chwili pojawili się Ady babcia z dziadkiem, którzy przyjechali nam pokibicować pomimo wczesnej pory. Na pół godziny przed startem trzeba było się wygramolić z samochodu by zrobić rozgrzewkę. Jeszcze wspólne zdjęcie na pamiątkę i byliśmy gotowi do startu. Tego dnia na starcie pojawiło się sporo znanych biegaczy ze świata biegów ultra 😉  Podczas imprezy były do wyboru 3 dystanse: 21+, 42+ i 60+. My wybraliśmy najkrótszy, ale fajne było to, że wszyscy startowali razem. Na chwilę przed startem jeszcze przybijamy piątki i kilka minut po 8.00 ruszamy. Na początku powoli, trudno było mijać innych biegaczy. Około 1 kilometra jest pierwszy podbieg przez kilku biegaczy witany z radością. Następnie niewielki odcinek asfaltem i od tego momentu zrobiło się luźniej i można było biec swoim tempem. Przyspieszam z entuzjazmem, ponowne wbiegnięcie do lasu, czuję się dobrze, jest chłodno, ale powoli się rozgrzewam. Od około 5 kilometra zaczynają się podbiegi. Mam wrażenie, że od 5 do 15 kilometra jest niekończąca się seria górek przeważnie piaszczystych. Do około 9 kilometra odczuwam ból stopy, na reszcie dystansu już chyba o nim zupełnie zapominam. Niestety przez nogę moje zbiegi są ostrożne i bardziej wyglądają na szybsze schodzenie. Dobiegając do pierwszego punktu żywieniowego z oddali dostrzegam...pandę 😀  Już majaki? Przecież nie jestem aż tak bardzo zmęczony. Na szczęście to tylko przebrani wolontariusze za pandę, łosie, krowę. Na tym punkcie zjadam 2 banany i 2 garście rodzynek i biegnę dalej. Oznaczenia trasy są bardzo widoczne, nawet biegnąc tam pierwszy raz nie ma możliwości by się zgubić. Organizatorzy świetnie się postarali. Gdy zbliżam się do 12 kilometra widzę jednego z wolontariuszy wskazującego drogę biegaczom i gdy kolejni biegacze go mijają wtedy udaje, że im strzela w plecy. Ciśnienie mi podskakuje i mam ochotę wypłacić mu edukacyjnego liścia, ale odpuszczam wszak jestem grzecznym facetem. Kolejne podbiegi pokonuję rozsądnie podchodząc. W czasie biegu rozmawiam z kilkoma osobami o pięknej i jednocześnie trudnej trasie. Przez drzewa przebijają się promienie słoneczne tworząc świetny klimat i przy okazji ogrzewają. Około 15 kilometra na kolejnym punkcie wypijam trochę wody i pędzę dalej. Przy okazji dowiaduję się, że teraz pozostała długa prosta i można cisnąć 😀  Przed sobą widzę kilku biegaczy, od 16 kilometra trasa wiedzie chodnikiem i jest rzeczywiście płaska więc mogę trochę przyspieszyć choć czuję już zmęczenie. Od 18 kilometra słyszę już głosy dochodzące z okolic mety. Jeszcze ponowne wbiegnięcie na leśne ścieżki, mijam polanę, skręcam na wąską ścieżkę i biegnę do asfaltu. Jeszcze profilaktycznie pytam o drogę i ostatni podbieg przede mną. Łatwo wszedł. Zbiegam do lasu, skręcam w prawo i w oddali widzę metę. Przed samą metą jeszcze napis "Tam gdzie kończy się logika zaczyna się ultra", uśmiecham się, unoszę ręce i wbiegam na metę. Fajny medal w kształcie łosia ląduje na szyi. Opowiadam Błażejowi, który tego dnia nie biegł o trudności trasy i czekamy na dziewczyny. Po kilkunastu minutach pojawiają się Ada z Angeliką biegnąc razem, przygotowania do przyszłorocznego kultowego biegu w parach już realizowane. W czasie całej imprezy można było wykonać szereg badań i początkowo mieliśmy je w planie. Jednak trudno było nam połączyć to logistycznie i zrezygnowaliśmy z wcześniejszego przyjazdu. Po biegu rozglądamy się co byśmy mogli zjeść. Niestety nie mogliśmy nic znaleźć i zadowoliłem się 6 suchymi bułkami i 2 batonami, które wziąłem na bieg i ciepłą herbatą. Później okazało się, że były vege burgery. Jak mogłem ich nie wyniuchać?  😜  Ogólnie bardzo fajny bieg, przyjazna atmosfera, kameralna impreza nastawiona na biegaczy, a nie na zyski, bardzo malownicza trasa, za każdym podbiegiem czeka kolejny jeszcze większy 😀 , pomocni wolontariusze, bardzo sprawna organizacja. Warto było puścić się w puszczę i odetchnąć rześkim powietrzem niedzielnego poranka. Powrót powrotna upłynęła nam na wymyślaniu dania obiadowego i kolacji. Ostatecznie stanęło na "kluchach na pyrach" ze smażoną cebulką i zupie dyniowej z kaszą jaglaną. To był kolejny bardzo fajny wyjazd, ekipa nieliczna, ale solidna  i zgrana. Może w przyszłym roku pojawimy się w puszczy liczniejszą ekipą na dłuższym dystansie lub...najdłuższym?  😉  Teraz kilka dni odpoczynku i regeneracji, później realizacja kolejnych szalonych pomysłów biegowych.
Czas: 02:06:14






4 komentarze:

  1. W punkcie był chleb ze smalcem,ciasto,a w barze gorąca grochowa.Dlaczego nie spytaliście?Org Wojtek

    OdpowiedzUsuń
  2. kto chciał strzelać? mów. ja go zastrzelę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeden z wolontariuszy. Luzik ;) Podczas biegu mnie to zdenerwowało, uznałem to za brak szacunku dla biegnących. Poza tym piękny bieg :)

      Usuń

Copyright © 2014 Vege Robak. Run For Fun , Blogger